Nocna akcja GOPR w Bieszczadach
04.02.2008
Młodzież z Warszawy w
wieku 16-17 lat przyjechała w Bieszczady razem z opiekunami na obóz. W niedzielę
wyszli z Ustrzyk Górnych w góry. Chcieli przejść przez Przełęcz Bukowską, Halicz,
Tarnicę do Ustrzyk Górnych. - Nie ma zbyt wiele śniegu, ale warunki do wędrówek są
dosyć trudne. Warstwę mokrego śniegu pokrywała warstwa zmrożonego, zlodowaciałego
śniegu - mówi Grzegorz Chudzik, naczelnik Bieszczadzkiego Oddziału GOPR.
Dla turystów, którzy wybrali się w góry bez odpowiedniego sprzętu, każdy krok wymagał
zwiększonego wysiłku, bo lód załamywał się im pod butami i nogi wpadały głęboko w
śnieg. W rejonie Przełęczy Bukowskiej okazało się, że dwie osoby nie są w stanie
iść dalej. Były wyczerpane i wyziębione. - Była godzina 14, wtedy dostaliśmy pierwsze
wezwanie o pomoc - dodaje naczelnik Chudzik. Goprowcy zwieźli wtedy pięć osób: czworo
młodzieży i opiekuna. Pozostali poszli dalej.
Około godziny 18 do GOPR-u dotarło kolejne wezwanie o pomoc. Młodzi warszawiacy
dotarli do Przełęczy Goprowskiej pod Tarnicą (latem tam stoi goprówka w namiocie),
ale byli tak wycieńczeni, że nie mogli iść dalej. - Akcja ściągania ich na dół
zakończyła się około 4 rano w poniedziałek - mówi Grzegorz Chudzik.
W akcji znoszenia 18 turystów brało udział 23 goprowców, siedmiu funkcjonariuszy
Straży Granicznej, pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz przygodni
turyści.
Trzy najbardziej wycieńczone osoby zostały przewiezione do szpitala w Ustrzykach
Dolnych. - 16-letnia dziewczyny ma trochę odmrożone palce u nogi, jej koledzy 16- i
17-latek byli trochę wychłodzeni. Żadne z nich nie ma wewnętrznych obrażeń, szybko
wracają do formy, prawdopodobnie we wtorek będą mogli wyjść ze szpitala - informuje
Marek Kęska, zastępca dyrektora szpitala w Ustrzykach Dolnych.
Goprowcy mówią, że młodzi warszawiacy mieli sporo szczęścia. W nocy z niedzieli na
poniedziałek w Bieszczadach nie było silnego mrozu, dlatego skończyło się tylko na
strachu i wychłodzeniu. - Albo się przeliczyli z siłami, albo nie docenili
Bieszczadów - dodaje naczelnik GOPR.
W środę do Warszawy wróci grupa licealistów, których w nocy w
Bieszczadach ratowali goprowcy i pogranicznicy. Jak dowiedział się RMF FM, przed
wyjściem w góry dwóch uczniów zgłosiło w stacji GOPR trasę, jaką planowali przejść.
Jednak w trakcie marszu trasę zmieniono na znacznie trudniejszą.
Dyrektor szkoły, z której pochodzą licealiści, nic nie wiedziała o zmianie trasy
wędrówki. Przed wyjazdem Barbara Antczak oglądała plan wycieczki i nie było w nim mowy
o wyjściu w wysokie góry. Trzech opiekunów nie miało bowiem odpowiednich uprawnień.
W programie były za to inne atrakcje. Wycieczki oczywiście były, ale szlakami
nizinnymi, bo tylko do takich nauczyciele mają uprawnienia - stwierdziła.
Antczak dodała, że po powrocie grupy do Warszawy zbada całą sprawę i wyciągnie
konsekwencje wobec opiekunów. Podkreśliła, że nie była to pierwsza taka wycieczka
z jej szkoły i z tymi nauczycielami, dlatego bez obaw wyraziła zgodę na kolejny wypad
w Bieszczady.
Serwis nasz i współpracujący z nami reklamodawcy
zbierają i przechowują tzw.
pliki cookies zarówno do np. statystyk,
jak i w celach reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawien przegladarki będą one zapisane w pamięci urządzenia.
Przeglądając nasz serwis
ZGADZASZ się na wykorzystywanie tych plików. Szczegółowe informacje na temat cookies
znajdują się w naszej
Polityce prywatności
© Twoje Bieszczady 2001-2024