» Rozmaitości bieszczadzkie | Wspomnienia z Łopienki
Łopienka przełomu lat 70 i 80
Zagubieni w górach
Ruiny cerkwi przyciągające pogubionych turystów. Dzikie i puste Bieszczady lat
siedemdziesiątych. Czy to przypadek, że turyści gubią się trafiając wielokrotnie do
ruin, w miejsce z którym związuję się na kolejne 30 lat, które zostanie odbudowane?
Czy stare mury mają moc skupiania ludzi mogących im pomóc?
Wędrówka w dolinę
W roku 1979 rozpocząłem studia w Lublinie i nieomal od razu, jesienią, w składzie
Studenckiego Kręgu Instruktorskiego AR Lublin "Turkuć Chodaczek" powędrowałem na Rajd
Studenckich Kręgów Instruktorskich ZHP. Rajdy te były organizowane co roku przez inne
studenckie środowisko instruktorskie. Jesienią 1979 roku w Bieszczadach, przez
rzeszowskie. Przypadkiem trafiliśmy do doliny Łopienki noszącej wtedy nazwę Owczary
(w latach siedemdziesiątych przemianowano nieskutecznie wiele miejscowości).
Przypadkowość znalezienia się w dolinie Łopienki polegała na pomyłce młodziutkiego
przewodnika z Rzeszowa. Zamiast przejść z Dołżycy grzbietami na Baligród poprowadził
nas w dolinę i tak trafiliśmy do cerkwi. Ponieważ próbując przebić się na Baligród
prowadził nas w kółko trafiliśmy ponownie pod cerkiew. Błąd przewodnika i później
jego "klasyczne" kółko - pierwsza z przygód w Łopience, miały kontynuację. Przejęliśmy
z kolegą, komendantem kręgu Mirkiem Hałasą, prowadzenie. Ze względu na wyczerpanie
dziewcząt zarządziliśmy odpoczynek przy murach cerkwi i przyrządzenie posiłku.
Natomiast komendant kręgu wyszedł spod cerkwi od razu, sam, by szybkim marszem dotrzeć
na czas do oczekujących w Baligrodzie. Miał ich uspokoić i poinformować, że się
spóźnimy. Ja poprowadziłem grupę później, posługując się mapą i busolą. Szliśmy na
wprost, nie korzystając ze ścieżek i dróg, które bez przerwy skręcały w niepasujących
nam kierunkach. Wędrowaliśmy powolutku ze względu na zmęczenie dziewcząt a później z
powodu mroku. Późno w nocy wyszliśmy wprost na ognisko zlotu w Baligrodzie. Nie było
tam komendanta kręgu. Ten szedł bez busoli, na wyczucie. W efekcie znalazł się na
jakiejś drodze, dojechał okazją do Wołkowyi i tam nocował w stogu siana. Zziębnięty
wstał o świcie i okazjami dotarł do nas przed południem. Właśnie rozpoczęliśmy
poszukiwania. W życiu nie przeżyłem takiej amatorszczyzny. Opowieści o "kółku w
Łopience i szybkim marszu komendanta" przeszły do anegdoty ;-)
Cerkiew
Gdy odpoczywaliśmy jedząc w pobliżu cerkwi, znaleźliśmy czas na jej dokładne
obejrzenie. W środku zachowały się ślady tynku a nawet jakiejś malatury. Podłoga była
czysta, tworzyły ją skośnie ułożone kwadraty - nie pamiętam już czy kamienne czy z
innego materiału. Miejsce było tak urokliwe, że na początku lat osiemdziesiątych,
chcąc pokazać kolegom z Kielc zaczarowany świat uśpionych bieszczadzkich wsi
poprowadziłem ich do doliny. Największą atrakcją miały być ruiny cerkwi, jednak to co
zobaczyłem wywołało szok. W środku ruin zalegała warstwa 10 cm, może więcej, odchodów.
Podhalańscy górale założyli w murach świątyni koszar dla owiec.
Baza
Wstrząśnięci przenocowaliśmy w pobliżu. Następnego dnia odkryliśmy w dolinie bazę
turystyczną prowadzoną przez studentów z Warszawy. Zorganizowano ją tu po raz pierwszy
wykorzystując fakt ulokowania praktyki geodezyjnej (?). Przy ognisku warszawscy koledzy
zdecydowali o założeniu stałej (tzn. działającej corocznie w sezonie turystycznym)
bazy namiotowej.
W bazie turystycznej Łopienka bywałem wielokrotnie. Z czasem została rozbudowana o
wiatę, mostki i inne drobne instalacje. Nie uczestniczyłem w odbudowie cerkwi za
wyjątkiem dwukrotnego przewiezienia części rusztowań, jednak bardzo cieszyłem się, że
jest grupa osób pod wodzą Zbyszka Kaszuby remontująca świątynię. Przyjaźń naszej
kieleckiej grupy z prowadzącymi bazę ówczesnymi studentami z Akademickiego Klubu
Turystycznego SGGW trwa do dzisiaj i bardzo sobie ją cenię.
Tomasz Rogaliński
Serwis nasz i współpracujący z nami reklamodawcy
zbierają i przechowują tzw.
pliki cookies zarówno do np. statystyk,
jak i w celach reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawien przegladarki będą one zapisane w pamięci urządzenia.
Przeglądając nasz serwis
ZGADZASZ się na wykorzystywanie tych plików. Szczegółowe informacje na temat cookies
znajdują się w naszej
Polityce prywatności
© Twoje Bieszczady 2001-2024